czwartek, 27 marca 2014

MIYAVI w Krakowie

Cześć i czołem!
Jako, że ostatnio byłam na koncercie MIYAVIego, myślę, że ta notka będzie dobrym pomysłem na ciekawy początek blogowania. Na początek zapraszam TUTAJ - interaktywnie, ciekawie przedstawiona trasa Slap The World.

Koncert odbył się 23 marca w krakowskim 'Club STUDIO'.
Zakupiłam bilet normalny( niestety [chociaż czy ja wiem] kiedy chciałam kupić V.I.P już nie było możliwości) dlatego wybrałam się pod klub dość późno i stałam w kolejce od godziny 18:30 [30 minut po rzekomym rozpoczęciu wpuszczania normali] całą okrągłą godzinę. Z tego co się dowiedziałam od innych osób- wpuszczali od 18:30.

 Usadowiłam się po prawej stronie, dość z tyłu. MIYAVI wraz z Bobo wyszedł na scenę o godzinie 20. Setlisty jak nie było- tak nie ma, natomiast zaśpiewanych kawałków było 20 i opierały się one w dużej mierze o nową płytę artysty. Ze starych piosenek- usłyszeliśmy m.i.n: "Selfish Love", "What a wonderful world" i "Kimi ni negai wo". 

MIYAVI- spisał się niesamowicie. Myślę, że jeśli ktoś nie wrzeszczał cały koncert (do czego odwołam się zaraz) to odnalazł te emocje i intencje, jakie artysta chciał nam przekazać. 

Myślę, że mogę sobie pozwolić na skrytykowanie paru rzeczy. 
Dziękuję bardzo wszystkim osobom, które przez cały koncert piszczały i nie dawały MIYAVIemu dojść do głosu. Nie chodzi mi tutaj o hałasowanie po piosence, czy nawet w trakcie jego śpiewania, ale wtedy kiedy mówił i ewidentnie prosił, żebyśmy się uspokoili, wsłuchali się w muzykę i dali mu powiedzieć i zaśpiewać to, co przygotował. I tutaj zastanawia mnie- czy ten przeważający procent osób, które były na koncercie nie zna podstaw języka angielskiego, czy byli oni tak podekscytowani że po każdym słowie MIYAVIego musieli piszczeć i tupać. W każdym razie- usłyszałam może 60% z tego, co powiedział artysta. 

Tak jak wspomniałam- stałam dość z tyłu, jednak doszły do mnie fale, gdzie dwa razy pod rząd zbierałam ludzi spod własnych nóg. Oprócz tego chciałabym złożyć oklaski dla jakiejś dziewczyny w czarnej bokserce, wysokiej [ok. 178-185cm], która ewidentnie pół koncertu się na mnie pchała i próbowała przejść bliżej sceny. Jakie to było miłe uczucie, kiedy w końcu odpuściłam i dałam ci przejść, a ty ładnie zakryłaś mi- jak i kilkudziesięciu osobom za mną cały kadr (nie przeciskając się dalej, bo tam już w ogóle był ścisk).

Koncert zakończył się po 2 godzinach fragmentem piosenki 'We love you' zaśpiewanej przez nas samych. Niestety muszę stwierdzić, że akcja od ST z kółkami i śpiewaniem nie wyszła nawet w miarę dobrze. Kartki może miało ze 60-100 osób, ale w takiej ilości nie robiły one jakiegoś fajnego efektu wizualnego [co jeszcze pal licho sześć], ale nikt z nas też nie został poinformowany, kiedy zaczynamy śpiewać piosenkę. Specjalnie jeszcze na sali koncertowej sprawdzałam stronę ST, ale nic nie było o tym wiadomo. Koło mnie stały 2 osoby z kartkami- ani jedna z nich po zapytaniu nie wiedziała kiedy śpiewamy piosenkę. Jak się można było domyślić- na końcu. 

Jeszcze parę słów o koncertowym staff'ie. Można było na nim kupić:
  • Koszulkę [4 rodzaje] - 100zł
  • Płytę [CD+DVD] - 80zł
  • Digtal Pass [dostęp na pendrive do specjalnej strony, gdzie można śledzić Slap the world] -80zł
  • Przypinki [Czarna/Biała] -5zł szt.
W moim posiadaniu znalazła się płyta i 2 przypinki. I tutaj w zasadzie działy się rzeczy 'najciekawsze'. Jako, że dość szybko wyszłam z sali [ z myślą o staff'ie] udało mi się stanąć w pierwszej linii do kupna. Sekundy później, rzuciło się na mnie stado ludzi [dosłownie]. Pchali się do tego stopnia, że zaczęło robić mi się słabo. Kanty lady, o które się opierałam [ a raczej byłam na nie wpychana] były dość ostre i po kupieniu rzeczy mój brzuch w niektórych miejscach krwawił. [Nie ma jak obsługiwać prawą stronę, a lewą zacząć po jakiś 4-5minutach -pan sprzedający staff].

No ale nie wypada ciągle narzekać. Oklaski dla całego fandomu, który umiał nie tylko podane fragmenty, ale i całe piosenki, które MIYAVI śpiewał [w szczególności jakaś dziewczyna za mną w wieku ok 17 lat, która znała teksty wszystkich piosenek i śpiewała je dokładnie z MIYAVIm ^^]. Oprócz tego wszystkie skandowania, pomysł z tupaniem o trybuny i inne wychodzące w trakcie koncertu akcje wyszły świetnie i zrobiły bardzo dobre wrażenie :) 


Podsumowując.
Mimo moich wszystkich narzekań- koncert był świetny i mogłabym się przejść na niego jeszcze kilka razy [pomijając epizod ze staffem]. Bawiłam się świetnie. 

Mam nadzieję, że was dzisiaj nie zanudziłam. 
Trzymajcie się!





2 komentarze:

  1. Uuu. Ja żałuję, że mnie nie mogło być na tym koncercie...
    Ale cieszę się, że Tobie się podobało. Bo jak mogłoby być inaczej? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. I życzę powodzenia w prowadzeniu bloga. ^^
    Już czekam na kolejny post. :))

    OdpowiedzUsuń